Nawiedzony dom w Turzy Wielkiej to temat, którym zajmują się już nie tylko media lokalne. Nic w tym dziwnego. Tego typu informacje przyciągają uwagę wielu osób. Może po prostu lubimy się bać? Rzekomo nawiedzony dom w Turzy Wielkiej w gminie Działdowo, w którym mieszka rodzina Pokropskich, już dziś uznawany jest przez wielu za
Halo, czy tu straszy? Gdy na jakimś forum padnie pytanie o nawiedzone domy, w odpowiedziach internautów powtarza się jedna nazwa: Izbica. Ta niewielka miejscowość w pobliżu Zamościa jest swoistą mekką poszukiwaczy nieznanego. Wszystko z powodu niepozornego budynku stojącego nieopodal trasy Lublin - Zamość. Powiadają, że jest nawiedzony. Powiadają, że stoi na miejscu starego cmentarza. Powiadają, że właściciel wymordował całą rodzinę i sam się powiesił. Nocami w oknach widać zapalające się światło, choć w środku nie ma nikogo. Po pustych pokojach roznosi się przeraźliwy płacz dziecka, a ściany spływają krwią. Dodatkowego klimatu nadają wiszące w oknach od strony ulicy święte obrazy. Jak każdy kultowy nawiedzony dom, tak i ten jest źródłem sporych kłopotów. Sąsiedzi są nękani pytaniami przez tłumy ciekawskich. Hordy śmiałków, często dodających sobie odwagi napojami wyskokowymi, urządzają nocne zasadzki na duchy, przy okazji niszcząc, tłukąc i zabierając pamiątki. Miejscowa policja co jakiś czas musi wyłapywać nadaktywnych pogromców duchów. Wydaje się, że w pustym budynku nie tkwi żadna makabryczna tajemnica. Właściciel jest żywy i ma się dobrze, mieszka na stałe w Hamburgu i odwiedza dom kilka razy w roku. Święte obrazy także mają całkiem prozaiczne wyjaśnienie - właściciel powiesił je z nadzieją, ze w katolickim kraju nikt nie rzuci kamieniem w święty wizerunek, a tym samym rozwiąże się problem wybitych okien, a może i innych zniszczeń. Jak widać, nieco się przeliczył. Dlaczego o całkiem zwyczajnym budynku zaczęły krążyć opowieści nie z tej ziemi?

Jack Smurl wraz z żoną Janet, rodzicami i dwójką dzieci wprowadza się do nowego domu. Początkowo wszystko układa się dobrze. Niebawem rodzi im się kolejna dwójka dzieci. Jednak wszystko się zmienia, kiedy Janet zaczyna słyszeć głosy i widywać dziwne rzeczy. Wkrótce wszyscy przekonują się, że w domu mieszkają złe duchy.

Ostatnie dni października to czas, kiedy ludzie bawią się ze strachem: malują twarze sztuczną krwią, straszą sąsiadów i przyozdabiają mieszkania imitacją pajęczyny. Gdzie szukać miejsc i legend, które wywołają prawdziwe, biegnące wzdłuż kręgosłupa dreszcze? Do nawiedzonych miejsc nie będzie łatwo się dostać – nie tylko dlatego, że najczęściej pozostają kompletnie opuszczone. Wystarczy, że przeczytasz o historiach, których świadkami były te nawiedzone miejsca w Polsce, a zechcesz być od nich tak daleko, jak to tylko możliwe. Na naszej liście nawiedzonych miejsc znalazły się nie tylko domy i lokale mieszkalne. Kołatanie serca wywołują również niektóre lasy, opuszczone szpitale czy zamki – każde z nich skrywa inną tajemnicę. O części z nich dziś można już tylko poczytać, a i tak miejskie legendy krążą dalej i płoszą tych, którzy od owianych grozą i mroczną tajemnicą miejsc wolą trzymać się z daleka. Są tacy, którzy lubią słuchać strasznych opowieści o takich miejscach. Są też tacy, którzy lubią do nich zaglądać – często biorąc nogi za pas już po kilku chwilach. Zanim jednak poznasz zgromadzone na naszej liście nawiedzone miejsca, pamiętaj: nie brak osób, które upiorne historie potrafią stworzyć nawet z najmniejszej plotki. Nogi miękną już jednak na samą myśl o ziarnku prawdy, które może kryć się w każdej legendzie. Nawiedzone miejsca w Polsce Kamienica na Wilczej 2/4, Warszawa Ulica Wilcza w Warszawie, fot. Fred Romero CC-BY Służący wbijający nóż w serce właścicielki kamienicy. Brutalnie zamordowany bankier, ograbiony z całego majątku. Drewniana posadzka, na której nagle pojawiały się plamy krwi. Takie obrazy wyłaniają się z różnych opowiadań o Wilczej 2/4 – najbardziej nawiedzonego adresu w centrum Warszawy. Przeklętym mieszkaniem w kamienicy jest to narożne, położone na pierwszym piętrze. Tak jak inne nawiedzone domy w Polsce, adres posiada wiele różnych historii. Jedna z nich mówi o studencie, który popełnił samobójstwo w wynajmowanym lokalu przy Wilczej. Nieszczęśliwy najemca wciąż nie chce się jednak wyprowadzić z tak dogodnej lokalizacji – jego duch podobno pojawia się w salonie, a towarzyszy mu biały pies. Mieszkańcy kamienicy do dziś słyszą ponoć przejmujące jęki, kroki i trzaski dobiegające z mieszkania na pierwszym piętrze. Opowiadają również o kwiatach, które błyskawicznie zwiędły, gdy przy budynku postawiono ołtarz na Boże Ciało. Willa przy ul. Morskie Oko 5, Warszawa Ulica Morskie Oko 5 w Warszawie, fot. Mateusz Opasiński CC BY-SA Wikimedia Commons. Pozostajemy w stolicy – tym razem jednak zaglądamy do willi, z którą związana jest tylko jedna legenda. W willi przy Morskim Oku 5 pojawia się podobno duch Hanny – dziewczyny, która schroniła się tu podczas Powstania. Dzięki jej opiece, w domu mogło znaleźć schronienie również wielu walczących żołnierzy. Jeden z nich skradł serce pomocnej Hanny. Pewnego wieczora dziewczyna wyszła do ogrodu, by przywitać powracającego ukochanego bukietem kwiatów. Zamiast strzały amora trafiła ją jednak kula snajpera. Od tego dnia jej duch krząta się po willi. Podobno wciąż można ją tu spotkać: ubrana w białą suknię, nadal wyczekuje powrotu swego żołnierza. Obok ducha dziewczyny przez długi czas w willi zamieszkali bezdomni i narkomani, stukaniem i tupaniem odstraszając ciekawskich od domu przy Morskim Oku. Lokatorzy jednak zostali przegonieni, a willa odremontowana. Obecnie znajdują się w niej trzy lokale mieszkalne, czekające na odważnych najemców. Zamek Dunajec w Niedzicy Zamek Dunajec w Niedzicy, fot. Łukasz Śmigasiewicz CC BY-SA Wikimedia Commons. Owiane tajemnicą mury średniowiecznej warowni zachwycają turystów architekturą i malowniczym położeniem na skarpie. Niewielu zgłębiało niezwykle burzliwą historię tego miejsca, ale Ci, którzy przejrzeli karty dawnych kronik wiedzą, że tu ponoć niegdyś Andrzej Benesz odnalazł inkaskie kipu, czyli informację o skarbie Inków, zapisaną w postaci pisma węzełkowego, stosowanego przez prekolumbijskich Indian Ameryki Południowej. I tu zaczyna się złe fatum! Legendarny rodowód Andrzeja Benesza mówi o jego inkaskich korzeniach i spokrewnieniu z Inti - inkaskim Bogiem-Słońce. W przeszłości bowiem na terenie zamku rezydowali podobno potomkowie Tupaca Amaru II, którzy uciekali przed hiszpańskimi prześladowcami, bezwzględnie sztyletującymi wszystkich Inków. Sam Andrzej Benesz zginął w wypadku samochodowym pod Kutnem, co miało być niejako efektem działania klątwy inkaskich kapłanów za "dokonanie zamachu" na kipu i skarb bez zgody rady emisariuszy Inków. Czy ktoś jeszcze później odważył się szukać inkaskiego skarbu? Na pewno. Ale, jaki spotkał go los... To legendy. A z faktów? W całej swojej historii zamek przechodził z rąk do rąk, a to będąc w posiadaniu właścicieli, którzy prowadzili barwne i hulaszcze życie, a to trafiając pod opiekę bogobojnej i nader pobożnej rodziny, która zamiast inwestować w podupadające mury własnego domu, przekazywała wszystkie pieniądze na kościół. Gdyby ściany potrafiły mówić, opowiedziałyby niejedną jeżącą włos na głowie anegdotę. Komisariat w Konstancinie-Jeziornej fot. Albert Jankowski, Public Domain, Wikimedia Commons Oprócz nawiedzonych domów, w Polsce można znaleźć również… nawiedzone komisariaty. Od lat uwagę miłośników zjawisk paranormalnych zwraca przede wszystkim budynek przy ulicy Niecałej w podwarszawskim Konstancinie-Jeziornej, gdzie do niedawna mieściła się komenda policji. Pracujący w nim policjanci opowiadali o dziwnych odgłosach dobiegających z pierwszego piętra starego obiektu. Niektórzy natknęli się również na tajemnicze postacie oraz ducha ubranego w mundur. Te niepokojące zjawiska można powiązać z przeszłością budynku, w którym w latach 50. swoją siedzibę mieli agenci stalinowskiego Urzędu Bezpieczeństwa. Legenda mówi o jednym, szczególnie zaciekłym oficerze, który bestialsko torturował przesłuchiwanych – nie po to, by uzyskać od nich informacje, ale by zobaczyć, jak uchodzi z nich życie. Badacze twierdzą, że jego duch wciąż zamieszkuje budynek, szukając pokuty za swoje okrutne czyny. Do dziś stara się nawiązać kontakt z żyjącymi – być może chce wskazać miejsce, gdzie zakopał ciała swoich ofiar? Mało kto chce jednak pomóc mu zamazać winy. Mroczna historia komisariatu i dobiegające ze środka niepokojące odgłosy skutecznie odstraszają gości. Opuszczony szpital przy ulicy Wyspiańskiego w Świnoujściu Budynek dawnego szpitala w Świnoujściu, fot. Adrian Tync CC BY-SA Wikimedia Commons. W 1819 r. pruski minister spraw wewnętrznych wydał rozporządzenie, zobowiązując miasto Świnoujście do leczenia najuboższych, bezdomnych oraz marynarzy ze statków przybijających do tutejszego portu. Ze względów finansowych miasto nie było w stanie podołać obowiązkowi. Dopiero na początku XX wieku zapadła decyzja o budowie szpitala. Mimo wybuchu I wojny światowej i zbrojnej zawieruchy, w 1919 r. budynek oddano do użytku. Tu zaczyna się smutna historia obiektu, którego mury skrywają dusze tragicznie zmarłych ... Usytuowana przy ulicy Wyspiańskiego, dawnej Heysestrasse, lecznica wyposażona była w nowoczesne sprzęty i standardem nie odbiegała od najlepszych placówek medycznych w kraju. Początek 1945 r. przyniósł poważne problemy – po zajęciu miasta przez Armię Czerwoną zakład leczniczy przekształcono, zgodnie z poleceniem sowieckiego komendanta, w szpital wojskowy dla sowieckich wojsk okupacyjnych stacjonujących w okolicy. Już w tym czasie do miasta transportowano zbiegłych z Pomorza i Prus Wschodnich, rozbitków z zatapianych statków ewakuacyjnych i rannych po nalotach bombowych. Od tej pory w szpitalu pracowali wyłącznie Rosjanie i Niemcy. Zbyt duży jak na potrzeby wojskowe budynek ulegał częściowej degradacji. Dopiero pod koniec 1992 r. obiekt trafił w polskie ręce – w kiepskim stanie technicznym i skrupulatnie wyczyszczony z wyposażenia i sprzętów medycznych. Potem przez lata nie bardzo wiedziano, co z budynkiem począć – sprzedać czy modernizować. Z braku środków na renowację obiektu, budynek wystawiono na sprzedaż. Przez lata szpital straszył powybijanymi szybami, zarwanym dachem i podłogami, opustoszałymi pomieszczeniami. Po podziemnych korytarzach spacerowali tylko odważni. Zresztą krążące pogłoski o ukazujących się duchach, zakrwawionych zjawach i dobiegających z sali operacyjnej (która służyła za kostnicę dla zwłok ofiar katastrofy promu Heweliusz) żałosnych jękach skutecznie odstraszały tych o słabych nerwach… * [źródło informacji: Dom przy Tulipanowej w Aninie Przystanek Warszawa-Anin, 25 min pieszo od strasznego domu na Tulipanowej, fot. Adrian Grycuk CC-BY SA Wikimedia Commons. Opuszczona ruina skryta wśród drzew na tyłach Górki Delmacha w latach 80. była szczęśliwym domem dla rodziny z dwójką dzieci. Z czasem jednak harmonijne domostwo zaczęło chylić się ku upadkowi – ojciec popadł w długi, zaczął pić i stopniowo tracił nad sobą kontrolę. W pewnym momencie, niegdyś głośny i roześmiany, dom zupełnie ucichł. Upiorna historia willi w sąsiedztwie idyllicznej okolicy Wawra ma swój mroczny finał w piwnicy, w której po jakimś czasie sąsiedzi, zaintrygowani panującą ciszą, znaleźli trzy ciała: matki i dwójki dzieci. Ojciec, który oszalał pod presją finansowych problemów, powiesił swoją rodzinę, po czym... uciekł w siną dal. Od tamtej pory nikt nie zamieszkał na Tulipanowej. Dziś ci, którzy zaglądają do ruin w Aninie, opowiadają o upiornych jękach i postaciach, które w nocy wychodzą na teren posesji. Szpital psychiatryczny w Owińskach fot. Rzuwig CC BY-SA Wikimedia Commons Szpitale psychiatryczne same w sobie wywołują dreszcze – a co dopiero nawiedzone szpitale psychiatryczne. W opuszczonej placówce w Owińskach, pośród szpitalnych korytarzy podobno wciąż przechadzają się pacjenci. Związane jest to z tragiczną historią tego miejsca. Budynek od 1838 roku służył jako szpital psychiatryczny; pacjentami były również dzieci. Na początku II wojny światowej hitlerowcy wymordowali wszystkich rezydentów – zginęło wtedy ponad tysiąc osób, których ciała zostały pochowane w okolicznych lasach. W późniejszych latach budynek służył jako dom starców. Od ponad 20 lat stoi opuszczony, a mieszkańcy okolicznych gospodarstw twierdzą, że niekiedy ze szpitala dochodzą do nich diaboliczne chichoty i jęki, zaś po murach przemykają cienie. Kilka osób widziało dziecięcą postać, bawiącą się koło opuszczonego budynku, która następnie znikała bez śladu. Na zdjęciach zrobionych pośród szpitalnych ścian można dojrzeć twarze – są one jednak dość niewyraźne i może być to złudzenie. Ponadto, w domach znajdujących się niedaleko placówki bardzo często przepalają się żarówki. Mieszkańcy twierdzą, że ma to związek ze złą energią, która kryje się w opuszczonym budynku. Częstotliwość wszystkich tych wydarzeń nasila się w listopadzie każdego roku, w rocznicę mordu dokonanego przez Niemców. Dom przy Kosocickiej 8, Kraków Ulica Kosocicka 8 w Krakowie, Print Screen Google Maps. Historie i legendy, tajemnicze znaleziska i napisy na ścianach – opuszczony budynek przy trasie na Wieliczkę przez wiele lat rozbudzał wyobraźnię mieszkańców Krakowa. Tak jak inne nawiedzone domy w Polsce, odrapany obiekt był pozostałością po nieukończonej budowie (rzekomo z lat 70.). Jedna z legend głosi, że budynek stał się przedmiotem kłótni dwóch braci: jeden z nich zabił drugiego, pozostawiając dom w na zawsze surowym stanie. Śmiałkowie, którzy zdecydowali się wejść do środka, opowiadali o przerażających ołtarzykach, leżących tu i ówdzie przedmiotach sakralnych i wymalowanych na ścianach budynku złowieszczych groźbach. Popularna historia mówi również o budujących pobliską autostradę robotnikach, którzy zdecydowali się spędzić noc w budynku na rozdrożu. Po kilku godzinach uciekli z domu – opanowały ich omamy, napady lęku i złego samopoczucia. Swoje tajemnice dom przy Kosocickiej na zawsze pochował w gruzie: w maju 2016 roku opuszczony budynek został po latach wyburzony. Dom w Wojciechowie Jest coś, co sprawia, że dom w Wojciechowie (woj. pomorskie) jest inny niż przedstawione na naszej liście nawiedzone domy w Polsce. Tutaj wciąż ktoś mieszka. Rodzina pani Ewy mieszka w Wojciechowie od lat. W pewnym momencie domownicy zaczęli jednak narzekać na dziwne hałasy: drapanie, kroki i pomrukiwania. Ich spokój zaburzały również drzwi, które często same otwierały się z hukiem. Potem było już tylko gorzej. Najbardziej przerażające zjawisko spotkało Alicję, córkę pani Ewy. Kilka razy objawiała się jej wysoka postać, której twarz skrywał kaptur. Jedyne co widziała Alicja to rozżarzone, czerwone oczy i towarzyszącego postaci psa, który miał jedynie… połowę ciała. Podczas spotkań z upiornym gościem dziewczyna nie mogła nic zrobić – ogarniała ją panika i wywołany nią paraliż. Pozostawało tylko patrzeć, jak postać w kapturze siada na fotelu, potem wstaje i wychodzi – jak gdyby nigdy nic. Mieszkańcy jakoś żyją ze swoimi nietypowymi problemami. Nie mają pieniędzy, żeby się wyprowadzić, a nawiedzonego domu przecież nikt nie kupi. Czy mroczny gość opuści kiedyś dom w Wojciechowie? Czas pokaże. Cerkiew prawosławna w Chróścinie Cerkiew prawosławna w Chróścinie, fot. Michalpietrzak2002 CC BY-SA Wikimedia Commons. Zaniedbany budynek dziś jedynie skupia wokół siebie straszne historie. Pod podłogą, po której niegdyś stąpali wierni, znajdowały się zwłoki właścicieli pobliskiego pałacu, ekshumowane w latach 90. po zdewastowaniu posadzki przez miejscowych wandali. Obok cerkwi znajdował się mały cmentarz, na którym spoczął syn posiadaczy zamku po śmierci na skutek nieszczęśliwego wypadku. Od momentu wydobycia na światło dzienne ciał jego rodziców powstały o tym miejscu niesamowite historie. Jedna z nich opowiada o tym, że w godzinach wieczornych można spotkać na cmentarzu małego, bawiącego się chłopca. Co jakiś czas przerywa zabawę, aby popatrzeć smutno w okna cerkwi, a na widok nieznajomych - podchodzi z pytaniem czy widzieli jego rodziców, po czym rozpływa się w powietrzu. Nawiedzony dom w Jaśkowicach Opuszczony od kilkunastu lat dom w Jaśkowicach był świadkiem brutalnego morderstwa, którego historia nie schodzi z ust mieszkańców małej miejscowości pod Byczyną już od blisko 70 lat. Wszystko za sprawą pewnego październikowego dnia w 1947 r. Uroczy domek zamieszkiwało starsze małżeństwo – Jan i Wiktoria. Jak co dzień, pod nieobecność męża, Wiktoria wybrała się w odwiedziny do swojej sąsiadki. Tam spotkała nieznajomego – przybysza z nieznanych stron, który szukał w okolicy noclegu na kilka dni. Przyjemna popołudniowa pogawędka przebiegła dość niewinnie – Wiktoria przedstawiła się, powiedziała, że mieszka z mężem tuż obok i zaczęła wypytywać mężczyznę o jego włóczęgę. On sam zaś skrzętnie zanotował w pamięci przede wszystkim tę drugą informację… Nawiedzone domy w Polsce i ich mroczne historie rodzą się w nocy. Tak jest i w tym przypadku – w bladym świetle księżyca nieznajomy włamał się do domu Jana i Wiktorii przez niewielkie okienko w warsztacie. Planował jedynie drobną kradzież, ale jego plany poszły o wiele dalej. Siekierą brutalnie zamordował starsze małżeństwo, które zbudziły hałasy dobiegające z sąsiedniego pokoju. W pośpiechu zabrał cenne rodzinne pamiątki i uciekł na skradzionym rowerze. Mordercę zatrzymano kilka dni później i po krótkim śledztwie skazano na śmierć. Po burzliwych wydarzeniach jesiennej nocy, w domu Jana i Wiktorii mieszkało jeszcze kilka innych rodzin, ale żadna z nich nie wytrzymała w nim długo. Wszystko za sprawą przeszywającego chłodu i jęków oraz pojawiających się w nocy sylwetek Jana i Wiktorii, którzy od lat każdej nocy układają się do snu – tak, jak gdyby morderca z siekierą nigdy ich nie odwiedził. Herbsta 4, Warszawa Skrzyżowanie z ulicą Herbsta w Warszawie, fot. Qkiel CC BY-SA Wikimedia Commons. Historie o nawiedzonych domach w Polsce to coś, do czego zdążyliśmy przywyknąć, ale… nawiedzony blok? Na budynku stojącym przy ul. Herbsta 4 na warszawskim Ursynowie podobno ciąży przerażająca klątwa – tak przynajmniej sądzą jego mieszkańcy, którzy zetknęli się z wieloma tragicznymi historiami. Seria nieszczęśliwych zdarzeń rozpoczęła się od samobójstwa kobiety, która wyskoczyła z balkonu. Po niej życie stracił młody mieszkaniec, potrącony przez samochód. Przypadek? Może i tak, ale ponura passa ciągnęła się dalej – jeden z lokatorów zabił swoją żonę siekierą po tym, jak odkrył, że zdradza go z innym mężczyzną, a inny powiesił się w piwnicy. Wśród kolejnych wieści o zagadkowych zgonach sąsiedzi zapamiętali przede wszystkim samobójstwo listonosza, który również odebrał sobie życie skacząc z balkonu. Budynek był świadkiem nie tylko samobójstw – również i nagłych zgonów, wylewów czy zawałów. Mieszkańcy nie pozostali obojętni – wezwali na pomoc specjalistów od nadprzyrodzonych zjawisk: wróżbitów, bioterapeutów i radiestetów. Ci doszukiwali się różnych przyczyn – od żył wodnych aż po ciała pogrzebane w fundamentach budynku. Niektórzy lokatorzy Herbsta 4 wierzą z kolei, że na bloku ciąży klątwa, którą na ziemię rzucił jej były właściciel, gdy odebrały mu ją komunistyczne władze. Las w Witkowicach Położony we wsi Witkowice las skrywa niejedną tajemnicę – podobno miało w nim miejsce wiele samobójstw oraz zaginięć. Jedną z głośniejszych spraw było zniknięcie grupy dziewięciu studentów w 2001 roku. Wybrali się do lasu, by oblewać rozpoczęcie roku akademickiego. Podobno ostatnią osobą, która ich widziała, był mieszkaniec domku pod zagajnikiem. Próbował ostrzec ich o niebezpieczeństwie, które może ich napotkać nocą w lesie – studenci jednak nie zastosowali się do jego rady. Pomimo śledztwa prowadzonego przez policję, jak i znajomych studentów, nie udało się odnaleźć żadnych śladów wyjaśniających tajemnicze zaginięcie. Legenda głosi, że las wyrósł na terenie spalonej w XVIII wieku osady. W pożarze zginęło wielu mieszkańców. Lata później w lesie ostoję znaleźli innowiercy, którzy wybudowali tam kamienną świątynię i odprawiali tajemnicze rytuały. Wokół lasu panowała złowroga aura, o której mówili okoliczni mieszkańcy. Las Rudzki w Łodzi Jeśli chcesz poczuć się jak w Blair Witch Project – musisz koniecznie wybrać się do Rudy Pabianickiej, położonej w południowej części Łodzi. Jeszcze dwa wieki temu przeżywała swój okres świetności, przyciągając zamożnych mieszczan, pragnących uciec od zgiełku miasta. Odpoczywali w imponujących rozmiarami willach i pałacach, rozkoszując się spokojem rudzkiego lasu. Dziś to jedynie wspomnienie – rejony te odwiedzane są jedynie przez miłośników starej architektury i… amatorów dreszczyku grozy. Jedna z historii, podawanych z ust do ust, opowiada o tym, że któregoś dnia grupa uczniów szkoły podstawowej wyruszyła z nauczycielką na spacer w poszukiwaniu piękna natury. Niestety, okazało się, że to ostatni raz gdy ich widziano. Nigdy nie powrócili ze szkolnej wycieczki, ale podobno można spotkać po zmroku ich błąkające się dusze lub usłyszeć przestraszone głosy. Inna z opowieści sięga czasów drugiej wojny światowej, podczas której jedną z willi (prawdopodobnie pensjonat Teodora Steigerta) zamieszkiwali robotnicy, zajmujący się budową bunkrów. Gdy żołnierze niemieccy wycofywali się z polskich ziem, najprawdopodobniej dopuścili się morderstwa robotników. Willa do dziś jest miejscem zamieszkania ich duchów, które do tej pory nie odnalazły spokoju. Nawiedzony zamek w Ogrodzieńcu Zamek w Ogrodzieńcu, fot. Manieq95 CC BY-SA Wikimedia Commons. Zamek, znajdujący się Podzamczu, w odległości 2 kilometrów od Ogrodzieńca. Są to jedne z największych i najlepiej zachowanych ruin zamkowych w naszym kraju. Badacze zjawisk paranormalnych zauważyli, że zwierzęta, które znajdą się w pobliżu zamku, zaczynają się zachowywać w nietypowy sposób – warczą, ujadają lub przestraszone uciekają. Jedną z popularniejszych legend jest historia o czarnym psie, który znajduje się na długim, brzęczącym łańcuchu, a w jego oczach można zobaczyć żywy ogień. Jak podaje legenda, to kasztelan Stanisław Warszycki, który był kiedyś odpowiedzialny za nadzorowanie przebiegu tortur przeprowadzanych na poddanych. Za karę został porwany do piekła, a w ramach pokuty został wcielony w przerażającego psa. Najbardziej nieustraszeni poszukiwacze duchów mogą zwiedzać zamek w nocy, wraz z przewodnikiem, opowiadającym mrożące krew w żyłach historie. Biała Dama z Kórnika Zamek w Kórniku, fot. Abuassim CC BY-SA pl Wikimedia Commons. W pobliżu Poznania można spotkać widmo Teofili z Działyńskich, dawnej właścicielki zamku, która została pochowana w krypcie kościoła w Kórniku. Jej portret zawisł w sali jadalnej, z którego ponoć każdej nocy o godzinie dwunastej, dama ożywa i wychodzi. Następnie aż do świtu krąży po salach pałacowych. Podobno czasem można ją spotkać w pobliskim parku, w którym oczekuje jej jeździec na tajemniczym koniu. Diabelski Szczyt - Babia Góra Babia Góra inaczej Diabelski Szczyt, fot. Jakub Hałun CC BY-SA Wikimedia Commons. Diabelski Szczyt to wyjątkowo zdradliwe i nieprzyjazne turystom miejsce na mapie Beskidu Żywieckiego. Znany ze swojej majestatycznej sylwety i nieprzewidywalności masyw górski, nazywany Matką Niepogód czy Kapryśnicą, ma też mroczną stronę. Ludowe legendy powiadają, że Babia Góra (bo taką nazwę nosi szczyt) to skamieniała kochanka, która widząc zabitego ukochanego, z żalu stwardniała jak skała na zawsze. Wśród mieszkańców krąży legenda, jakoby w jaskiniach pod górą zbójnicy ukrywali porwane ze wsi kobiety, wybrane na swoje małżonki. Dawniej na polanach Pasma Babiogórskiego wypasano owce, dziś już nieliczni bacowie wyprowadzają zwierzęta na łąki. I nie dlatego, że przepadały bez śladu… w niewyjaśnionych okolicznościach ginęli tam tylko ludzie. Diabelski Szczyt pochłonął dziesiątki ofiar wycieczek turystycznych i katastrof lotniczych. Przy bezwietrznej pogodzie, bezchmurnym niebie i doskonałej widoczności w Paśmie Babiogórskim rozbiło się już kilka samolotów… dotąd nie poznano przyczyny śmierci pasażerów i załogi. Ponoć wszystko przez tę mroczną aurę roztaczającą się nad szczytem… fot. tytułowa: Fred Romero CC-BY Do swoich eksperymentów pozyskuje dwie kobiety. Do tej pory ogromna posiadłość stała pusta. Związana jest z nią legenda rodzinnej tragedii. Według niej dwie kolejne żony właściciela domu, a później towarzyszka jego córki zginęły tragiczną śmiercią. Pewnego dnia rezydencja ożywia się w nieoczekiwany dla wszystkich sposób.

Jadąc trasą Lublin-Zamość natrafiamy na niedużą miejscowość, jedną z wielu w tym kierunku. Jest jednak coś, co wyróżnia Izbicę od sąsiadujących z nią miast czy wsi, to biały, zaniedbany dom, postawiony w latach 80-tych. Lecz co sprawia, że jest on wyjątkowy?Plotki na temat opuszczonego domu w Izbicy krążą od dłuższego czasu nie tylko na Lubelszczyźnie, ale i po całej Polsce. Krew lejąca się ze ścian, krzyki dzieci, hałasy, stukoty oraz „dziwne światełka w oknach” to tylko część historii powtarzanych na jego temat. Mówi się, że niekiedy przejeżdżając obok domu, w oknie można zauważyć palące się światło i poruszające się firanki. Jednak zjawiska te są dość nieregularne gdyż nie sposób je bowiem dostrzec dwa razy w ciągu tej samej podróży. Potęguje to wrażenie ułudy i czegoś na kształt metafizyki unoszącej się wokół budynku. Tajemniczości całej sprawie dodają obrazy świętych ustawione na parapetach. Są one pozostałością po byłych lokatorach, którzy ustawili je tam by odpędzić złe duchy rezydujące ponoć w murach domostwa. Historii na temat upiornych lokatorów powstało na przestrzeni lat co najmniej kilkanaście, a każda następna jest bardziej przerażająca od swojej poprzedniczki. Opowieści te zazwyczaj epatują cierpieniem i okrucieństwem. Jedna z nich mówi o kobiecie która, prawdopodobnie z powodu problemów psychicznych, zamordowała swoje dzieci, a następnie popełniła samobójstwo. Jej duch ma krążyć po domu w celu odnalezienia pociech. W wielu wersjach pojawia się motyw bestialskiego dzieciobójstwa oraz grzebania ich zwłok w pobliżu domu. Ciekawą historią jest też ta, mówiąca że podczas budowania domu, w fundamentach zostało zamurowane dziecko, dlatego ściany krwawią, gdyż dom cierpi razem z pochowanym tam dzieckiem. Tego typu podania ustne krążą wśród okolicznej ludności. Wątek bestialsko zamordowanych dzieci przewijający się w tych specyficznych „legendach ludowych” ma swoje modyfikacje i wraca co jakiś czas w nieco przekształconych wersjach. Inny trop podsuwają nam publikacje książkowe. Przedstawiają one Izbicę jako miejsce, w którym podczas II Wojny Światowej mieściło się tzw. getto tranzytowe. „Izbica, Izbica…- żydowska stolica” tak określano niegdyś tę miejscowość, gdyż społeczność żydowska stanowiła blisko 95% mieszkańców Izbicy. Nie dziwi więc fakt, że hitlerowcy zamienili ją w swoje miejsce kaźni. Transporty odbywały się niemal codziennie, a łącznie przez izbickie getto przeszło około 25 tysięcy ludzi, którymi byli głównie starcy, kobiety i dzieci czyli osoby niezdolne do pracy. Komendant gestapo Kurt Engels i jego zastępca Ludwig Klemm skutecznie „walczyli” z przeludniającą się Izbicą. Doskonale opisuje to w jednej ze swoich książek Filip Białowicz: „Wkrótce Engels wpadł na jeszcze inny pomysł zabijania. Wraz z Klemmem co kilka dni obchodzili miasto lub jeździli wokół motocyklami i w morderczym szale zabijali po kilku ludzi spotkanych na ulicy lub jeszcze śpiących w swoich domach”. Ilość zamordowanych tam ludzi, w tym głównie dzieci, podczas masowych egzekucji jest wstrząsająca. Istnieją podejrzenia, że mogły być one przeprowadzane na terenie naszego nawiedzonego domu, a niespokojne dusze nie chcą dać o sobie zapomnieć. Nie chcą albo nie mogą… (c) Lubelska Grupa Badaczy Zjawisk Paranormalnych

Miasto Grajewo ciekawostki i najważniejsze informacje o Grajewie Grajewo – informacje 1) Grajewo, to ponad 20-tysięczne miasto w województwie podlaskim, nad rzeką Ełk. Jest tu siedziba powiatu grajewskiego. Grajewo ciekawostki z historii 2) Miejscowość powstała w XV wieku i początkowo…. Czytaj więcej >. 1 of 1. KOBIETA.

W czasie drugiej wojny światowej Niemcy wprowadzali w życie plan eksterminacji ludności żydowskiej. Izbica, miasto w 93% żydowskie, stała się miejscem, w którym stworzono getto tranzytowe. Przywożono do niego Żydów z całej Polski. Tam oczekiwali na odesłanie do obozów w Bełżcu i Sobiborze. Jest to jedno z niewielu miasteczek, które po wymordowaniu przez Niemców ludności żydowskiej zostało niemal całkowicie opuszczone. W Izbicy rozgrywały się wtedy sceny z piekła rodem. Od kilkudziesięciu lat Izbica jest miejscem, w którym echa wojennych koszmarów mieszają się z paranormalnymi pamiątkami z przeszłości. Nawiedzony dom w Izbicy pochodzi z lat 80. Prosty, niezbyt ładny, bez ogrodzenia, otoczony niezagospodarowanym ogrodem. W oknach stoją "święte" obrazy. Kto je tam postawił i w jakim celu? Podobno wyjeżdżający do Niemiec właściciel domu wetknął je tam, żeby ochronić okna przed wybiciem. Plotki głoszą, że budował także schron pod domem... Atmosfera wokół domu jest zła. Ludzie czują się w jego okolicy podenerwowani i przestraszeni. Kiedy podchodzi się do domu, niepokój narasta. Lęk i dyskomfort może wzbudzać już samo tylko poczucie opuszczenia, a dodatkowo potęgują je obrazki z Maryją wystawione w oknach. Dom jest opustoszały, nie ma mebli, ani żadnych sprzętów. Panuje w nim za to bałagan, porozrzucane są deski i śmieci. Podobno wieczorami widać w oknach palące się światło, mimo iż w domu nie ma prądu. Osoby przejeżdżające obok niego mówią, że czasem widać, że w oknach powieszono firanki, dom wygląda na zamieszkały. Jednak w krótkim czasie wszystko wraca do stanu pierwotnego - dom znów zionie pustką, a w oknach widnieją święte obrazy. Teorii na temat tego, co dzieje się w nawiedzonym domu jest wiele. Jedna z nich głosi, że budynek wzniesiono na polu, na którym Niemcy rozstrzeliwali żydowskie dzieci. Ta nocna egzekucja nie została udokumentowana i okryta była największą tajemnicą. Podobno w domu słychać krzyki dzieci i odgłosy biegania na schodach. Niektórzy opowiadają inną historię. W domu mieszkała rodzina wraz z dwójką dzieci. Tajemnicze szepty i dźwięki doprowadziły matkę do szaleństwa. Pewnego dnia pokłóciła się ona z mężem, który w końcu zdenerwowany wyszedł z domu. Kobieta w amoku zabiła swoje dzieci i poderżnęła sobie gardło. Kiedy mąż wrócił do domu i zobaczył, co się stało, z rozpaczy powiesił się. Inna wersja tej opowieści mówi, że to mąż zabił żonę i starsze dziecko, młodsze wrzucił do studni, a na koniec powiesił się. Po ich śmierci dom długo stał pusty. Każdy, kto próbował w nim zamieszkać, uciekał przerażony. Ze ścian domu wypływała krew i nocami słychać było płaczące dzieci. Czasem słychać odgłos walenia pięścią w szybę. Inna opowieść głosi, że kiedy wylewano fundamenty strasznego domu, to do betonu wpadł bawiący się w pobliżu czterolatek. Nie zauważono w porę tego wypadku i do teraz jest on zamurowany w piwnicach domu. Dodatkowo w ścianie na piętrze zamurowana miała zostać nieznana kobieta (okoliczności tego zdarzenia nie są wyjaśnione). W nocy światło zapala się i gaśnie. Słychać płacz i krzyki. Krany same odkręcają się i zakręcają. Według plotek krążących w internecie obecny właściciel miał zwariować od tych szeptów i krzyków. Aby odkryć źródło hałasów, zaczął rozkopywać piwnice. Kiedy nic nie udało mu się odkryć (chociaż jest też plotka, że odkrył kości ze starego cmentarza), postanowił wyjechać do Niemiec, a w okna swojego nawiedzonego domostwa wstawił święte obrazki. Miały one oczyścić dom ze złych mocy. Przez wiele lat starał się tez bezskutecznie sprzedać nawiedzony dom. W internecie znaleźć można informacje o tym, że tak policja, jak i egzorcyści boją się wejść do nawiedzonego domu. Ta plotka z pewnością nie jest prawdą, ponieważ izbiccy policjanci zatrzymują nocnych łowców duchów. Żądnym przygód młodym ludziom zdarza się też stanąć przed sądem za naruszanie miru domowego, włamanie i wandalizm. Do domu byli też podobno wzywani księża. Mieli oni odprawiać egzorcyzmy. Jednak ich zdaniem dom nie jest nawiedzony, a dziwne dźwięki i odgłosy pochodzą z wadliwej instalacji kanalizacyjnej. Inna plotka głosi, że jeden z świeckich egzorcystów, który miał oczyścić dom, nie chciał z nikim rozmawiać o tym, co widział. W krótkim czasie słuch po nim zaginął. Nawiedzony dom jest niezwykle popularny wśród poszukiwaczy duchów. Odwiedziła go nawet ekipa telewizyjnego programu o zjawiskach nadprzyrodzonych. Jeden z członków ekipy przespał w domu całą noc. Twierdzi, że nic nie zakłócało jego snu. Inni amatorscy łowcy duchów twierdzą, że w domu szaleje sprzęt elektroniczny: kamery, aparaty, dyktafony. Nikomu nie udało się zarejestrować dziwnych zjawisk, jednak odczucia ghosthunterów i atmosfera domu sprawiły, że żaden z nich nie chce więcej odwiedzać dziwnego miejsca. Dom jest mekką dla wszelkiego rodzaju egzorcystów, ezoteryków, wyznawców różnych kultów i zwykłych ciekawskich amatorów. Wszyscy oni próbują zmierzyć się z fenomenem tego miejsca. Nie wiadomo, czy powodem nawiedzenia jest cmentarz, na którym ma być zbudowany budynek (nie ma na to dowodów) czy może tragedie, jakie rozegrały się w tym miejscu. Czy dom nawiedzają duchy czy może sam diabeł? Tego nie wiemy, ale może komuś kiedyś uda się rozwiązać zagadkę nawiedzonego domu z Izbicy. Póki co, z pewnością, fascynuje on wszystkich, którzy zainteresowani są opowieściami o duchach.
Opuszczonych budynków jest w końcu wiele, ten tajemniczy dom w Myszkowie ma być szczególny. To nawiedzony dom - tak przynajmniej uważają ludzie wierzący w zjawiska paranormalne. Izbica, legionowski, mazowieckie Dom Izbica Dom jednorodzinny o pow. 460 m2 z możliwością przekształcenia na lokal usługowy, działka 1300 atuty nieruchomości: • w pełni wykończony lokal • blisko 460 m2 więcej niż 8 pokoi Nr ref. gratka-PUNU753 1 780 000 zł 3 870 zł/m2 Izbica, legionowski, mazowieckie Dom Izbica Dom o powierzchni ok 330 m2 na działce 1800m2. Położony z Izbicy niedaleko linii brzegowej atuty nieruchomości: • rozkład pomieszczeń• w pełni wyko 330 m2 więcej niż 8 pokoi Nr ref. gratka-NILU460 1 260 000 zł 3 818 zł/m2 Izbica, legionowski, mazowieckie Dom Izbica KLIMATYCZNY PENSJONAT NAD NARWIĄDo sprzedania mały pensjonat z restauracją o powierzchni 460 m2. Budynek posadowiony jest na działce 1311 m2. Na parterze znajdu 460 m2 więcej niż 8 pokoi Nr ref. gratka-D-100699-16 1 780 000 zł 3 870 zł/m2 Włącz powiadomienia o nowych ogłoszeniach z tej listy. Bez obaw - nie spamujemy, nie piszemy bez powodu. Wpisz swój e-mail Niepoprawny adres email Izbica, legionowski, mazowieckie Dom Izbica Na sprzedaż wygodny, przestronny, wolnostojący dom usytuowany pomiędzy Legionowem ( a Serockiem (ok. 10km) w urokliwej wsi Izbica. Jest to mal 192 m2 7 pokoi Nr ref. gratka-6/8933/ODS 779 000 zł 4 057 zł/m2 Izbica, legionowski, mazowieckie Dom Izbica Dla Konesera: Willa w stylu Alpejski TyrolNieruchomość jest wykończona i w pełni umeblowania - do nad Zalewem Zegrzyńskim k/Jachranki 460 m2 więcej niż 8 pokoi Nr ref. gratka-10339/DS/MAX 1 780 000 zł 3 870 zł/m2 Izbica, legionowski, mazowieckie Dom Izbica DOM W MALOWNICZEJ OKOLICY, MEDIA Z SIECI, OCZKO WODNE!!!Nieruchomość w cichej i spokojnej okolicy, blisko rzeka, dojazd drogą asfaltową, media z sieci 192 m2 7 pokoi Nr ref. gratka-1193/4372/ODS 780 000 zł 4 063 zł/m2 Izbica, legionowski, mazowieckie Dom Izbica WOLNOSTOJĄCY BLISKO WODY!!!Nieruchomość położona w malowniczej miejscowości Izbica, cicha spokojna uliczka, ok. 300m do wody, w niewielkiej odległości 150 m2 4 pokoje Nr ref. gratka-370/4372/ODS 650 000 zł 4 333 zł/m2
Nawiedzony dom. Virginia Woolf, Magda Heydel (Translator) 3.74. 2,604 Dopełniają jej wielkie powieści i mają wartość same w sobie, pozwalając prześledzić
Grupka chłopaków wybrała się do domu, w którym niby straszy, aby udowodnić, że nie ma duchów. Wysiedli tylko z samochodu i nie dali rady podejść do budynku. Usłyszeli dziwne jęki i zobaczyli dziwne cienie, takie nienaturalne. Spanikowani rzucili się do ucieczki. Dobrze, że kierowca nie wyłączył silnika...To relacja jednego z niedowiarków, który razem z kolegami wybrał się do domu stojącego w Legnickim Polu pod Legnicą. Od tamtej eskapady młodzi mężczyźni już wierzą w duchy. Co takiego ich sparaliżowało, że nie weszli do środka? Zobaczyli zjawę, usłyszeli skrzypiące schody, po których przecież nie zdążyli wejść i inne dziwne, przerażające adres: Lublin, Aleja Kraśnicka. Dom stoi od lat niewykończony, zawieszono na nim tablicę z napisem "Króluj nam Chryste". Właściciele nie mogą sprzedać budowli od lat, bo dom ma złą sławę. Podobno "mieszka" tam duch zmarłych. Radiesteta "wyczuł" pod domem stare groby. Świadkowie twierdzą, że słyszeli pukanie, gwałtowne przesuwanie mebli i samoistne zapalenie się światła, które... tam wcale nie jest podłączone, bo nie ma również: Im człowiek młodszy, tym częściej widzi... Jastrzębiu Zdroju na osiedlu Przyjaźń, za cmentarzem jest następny straszny dwór. Gdy grupka osób weszła do niego, drzwi się za nimi zatrzasnęły, młodzi ludzie nie mogli ich otworzyć, za to na ścianach pojawiły się ślady Izbicy (trasa Krasnystaw-Zamość) stoi kolejny taki nawiedzony dom. Duży, biały piętrowy dom, okna zastawione obrazami świętych. Wielu śmiałków próbowało się do niego dostać, ale gdy tylko uchylali drzwi, słychać było dziwne piski, krzyki, jęki, płacz. Przeczytaj też: Nie boją się sami zostać ze zmarłymi, nawet, gdy jest awaria i zgaśnie światło...Jaworzno, skrzyżowanie ul. Mickiewicza i Struga. Biały dom, sprzed wojny. W ogródku pod drzewem jest nagrobek, na nim inskrypcja po niemiecku, leży tam pochowana mała dziewczynka. Na strychu było słychać płacz dziecka. Badacze twierdzą, że dom ma złą energię, wnętrze tworzy pentagram przecinających się dróg przechodzenia z pokoju do pokoju. Goście mają wrażenie, jakby ktoś ich obserwował.
fqBA17. 113 311 400 46 361 192 97 448 279

nawiedzony dom w izbicy